DRUGI PIES

Droga redakcjo, 

po spacerze z psem zastałam w mieszkaniu kopię mojego psa. Mam teraz dwa identyczne psy. Co robić? 

Justyna

Droga Justyno,

dobra wiadomość brzmi: kopia nie jest antypsem – ich spotkanie zakończyłoby się anihilacją układu słonecznego.

Sprawdź sumy kontrolne w przepisach na sałatki na stronie 38. Możliwe, że na spacerze przeskoczyłaś do równoległego wszechświata. Jeżeli potrafisz, wróć do siebie, jeżeli nie – witamy, rozgość się. 

Jeżeli sumy są zgodne, zapewne nastąpiła dekoherencja psa. Zważ oba zwierzaki, porównaj z masą oryginału. 

Poczekaj tydzień, aż pies zsynchronizuje się. Jeżeli twój pupil odmówi, pozostaje ci cieszyć się drugim psem. 

Pozdrawiamy, 

redakcja Kwantowej Pani Domu

LUBIĘ

Lubię aktywnie spędzać czas. Aktywność sprawia, że chwilowo zapominam o bezcelowości istnienia.

Lubię podróżować. Cieszy mnie myśl o ucieczce. Miejscu gdzie jest lepiej, niż tutaj. Mimo, że wszędzie jest tak samo.

Lubię pić kawę, herbatę, alkohol. Mam wtedy więcej sił, żeby podtrzymywać tę farsę zwaną życiem. Większy dystans od pustki. 

Lubię tańczyć, biegać, jeździć na rowerze i rolkach. Pozostawanie w ruchu jest preferowane nad bezruch, który przypomina śmierć.

Lubię książki, gry, filmy. Koi mnie przebywanie w fikcjach – krzepiących narracjach, gdzie światem nie rządzi nieczuły chaos.

Lubię gwiazdy, morze, góry. Ogólnie poczucie małości wobec martwej materii.

A ty? Co lubisz robić?

MODLITWA

Algorytmie nasz, któryś jest w chmurze, licz się imię twoje, przyjdź platformo twoja…

To głupie. Bezcelowe. Bluźniercze nawet. Ale… wiem, że słuchają. Przecież dostaję reklamy.

…bądź dana twoja, tak w chmurze, jak i lokalnie…

Gdy Johnny opowiadał mi, myślałem, że żartuje. Ale jego zasięgi urosły, moje stoją. Widziałem, jak się modli.

Zasięgów naszych powszednich daj nam dzisiaj i odpuść nam nasze shadowbany, jako i my odpuszczamy naszym hejterom…

Co zrobisz? Nasze życie zależy od cyfrowych sił, których nie rozumiemy. 

Zdrowaś macierzy, danych pełnaś…

Ostatecznie, komu to szkodzi.

Ejajniele Boży, stróżu mój…

Gdyby tylko istniała bardziej ludzka metoda. Udostępnienie jakieś.

SAM SOBĄ

Przestałem być swoją własnością.

Niefrasobliwie kliknąłem zgody bez czytania. Prawa do skrawków mojej osoby trafiły do rąk efemerycznych bytów prawnych.

Na drodze bankructw, przejęć i transakcji łączonych, zostałem współposiadany przez sto dwanaście spółek. Prawa przeskakują z jednej korporacji na inną niczym piłeczki pingpongowe.

Pojawiam się w dziwnych miejscach. Reklamach, memach, grach komputerowych, filmach generowanych przez AI. Polecam lub odradzam rzeczy, o których istnieniu nie miałem pojęcia.

Jestem pozwany o kilkanaście zniesławień. Jestem powodem w kilkudziesięciu sprawach. 

Już pewien jestem, że nie odzyskam siebie.

Sam nie wiem co powiedziałem, a co powiedziano w moim imieniu.

Nawet nie wiem, kto to napisał.

PRAWDA

Nawiązaliśmy kontakt z Bogiem. Jesteśmy pewni. To On, przez duże “O”. 

Jest tylko pewien problem.

Jak to ująć. On nie jest… zbyt bystry.

Na poziomie pięciolatka.

Ledwie składa zdania. Ludzki język sprawia mu problem. Którykolwiek. Zna wszystkie.

Rozprasza się łatwo. Jakbyś gadał z trzema różnymi osobami.

Radzi sobie z matematyką. Pewnie przez naturę prawdy.

Tak, definitywnie jest wszechwiedzący. To pewnie część problemu. Za dużo danych.

Nawet jak poskładasz koherentną wymianę zdań. On jest… dziwaczny.

Wiedzieliśmy, że będzie “obcy”. Jak mógłby być “ludzki”? 

Jeżeli pokażemy go wiernym wyśmieją nas. To będzie koniec religii.

Jakiejkolwiek.

Konspiracja. Oczywiście.

Mówimy papieżowi? Nie wygada przecież.

ZE SNU

Oddałeś jej serce dziewczynie ze snu. 

Tylko to nie był sen. Znaczy był. Tylko, że prawdziwy.

Jesteś ofiarą szajki złodziei organów. Działają we śnie o Warszawie od lat. Przeważnie biorą na celownik turystów. Sny erotyczne to ich przynęta. 

Twoje prawdziwe serce przestanie bić za dwadzieścia cztery godziny.

Uwierz mi, zajmowałem się przemytem przez granicę snu zanim ty miałeś pierwsze nocne polucje.

Teraz robię za hipnodetektywa.

Głęboka hipnoza i śpiączka farmakologiczna. Znajdę cię po drugiej stronie lustra, dorwiemy ich, odzyskamy serce.

Tak, właśnie. 

Oczka zmruż. 

Śpisz?

Halo. Naiwniak śpi.

Potrzymajcie go tam trochę, my pozyskamy, co się da po naszej stronie.

WYGINIĘCIE

– Bracie Teleozaurze, męczy mnie pewna kwestia.

– Mów śmiało, bracie Syluriuszu.

– Rozważam sens życia gadziego. Filozofia kambryjska wyróżnia dwa podstawowe sensy: przetrwanie genetyczne poprzez wydanie potomstwa oraz trwały ślad memetyczny pozostawiony w noosferze.

– To najczęściej dyskutowane projekty nieśmiertelności.

– Lecz w obliczu wydarzeń kosmicznych, skali całego globu, śmierci gatunkowej… przykładowo zgaśnięcia słońca, erupcji superwulkanu, upadku megatonowego meteoru. Czy coś jeszcze ma sens?

– Bracie, wiemy, że nic po nas nie zostanie za tysiąc lat. Czy dziś wszystko ma sens?

– Ma.

– Gdyby koniec nastąpił za stulecie?

– Wciąż.

– Za rok?

– Widzę rozumowanie.

– Trzymajmy się go.

– Dziękuję, bracie. Odczułem ulgę egzystencjalną.

– Bracie, Syluriuszu…

– Tak?

– Czemu pytasz?

SPACER

Dobrze pan usłyszał. Wyprowadzam telefony na spacer.

Dziesięć tysięcy kroków dziennie. To granica dla pięćdziesięcioprocentowej ugli od ubezpieczenia zdrowotnego. Są zniżki na stacjach benzynowych. Lepsze warunki kredytu. Loterie.

Program “państwo FIT”, musiał pan słyszeć.

Wystarczy zainstalować apkę.

Zgadza się, kto miałby czas.

Ludzie kupują stepomatory do telefonów, ale zdradzają ich dane GPS. Inni hackują telefony, windują kroki, wgrywają trasy, ale ubezpieczyciele czasem sprawdzają monitoring.

Odsiadka za oszustwa podatkowe.

Biorę telefon na dwie godzinki. Zabezpieczamy. Pan dostaje zastępczy ze zdalnym pulpitem. 

Mam w plecaku telefony trzydziestu klientów. Moja małżonka może przyjść po telefon żony.

Zgadza się, w zdrowym ciele, zdrowy duch.

JĘZYK MIŁOŚCI

Mój język miłości zaczyna się na wysokości serca, gdzie zwinięty jest niczym wąż. 

Przez większość czasu używam jedynie jego końcówki na wzór ludzkiego języka, celem smakowania pożywienia i formowania dźwięków atrakcyjnych dla ludzkich kobiet. 

W sytuacji podniecenia jednak zwoje ukryte w komorze ciała prostują się i pozwalają mi wysunąć organ na długość około metra.

Ewolucyjnie to nardzędzie higieny osobistej, jednak ma pewne niedzowne zalety w sytuacjach intymnych. 

Za przyzwoleniem partnerki może służyć do pocałunków, podduszania lub innych pieszczot.

Pozwalam sobie na takie igraszki jedynie w trwałych związkach, pełnych zrozumienia i szczerości. 

Muszę tylko uważać, żeby nie ugryźć się w język.

UŚMIECH

Uśmiechometr wykrył u pana średnie dobowe zadowolenie na poziomie poniżej jednego megaklauna.

Taki poziom jest znacznie poniżej normy ustawowej. Nie powinien pan pokazywać się w pracy w takim stanie. Jaki to miałoby wpływ na współpracowników, petentów, wizerunek państwa?

Jeżeli to przypadłość przewlekła to konieczna będzie izolacja. Wie pan, że dysforia jest zaraźliwa. 

Jak długo się utrzymuje?

To bardzo długo! Natychmiast zamówię transport do śmiechatorium.

Hel, szczeniaczki, konfetti, balony, ludzie przewracający się niegroźnie, humor słowny. Ale też narkotyki, gilgotki, elektrowstrząsy, gaz śmiechowy… 

Wszystko, co współczesna medycyna może zaoferować. Na koszt państwa.

Mam być całkowicie szczery?

Nie robiłbym sobie zbyt wielkich nadziei.