PLANSZÓWKI

Tak, generale, gry. Planszowe głównie. Zawdzięczamy im życie.

Militarnie byliśmy straceni. Bordanie mieli przewagę liczebną, technologiczną… biologiczną nawet. Mogliby unicestwić nas bez trudu. 

Nie wygraliśmy żadnej bitwy, ale strąciliśmy kilka ich krążowników. Pojmaliśmy załogę. Jeńcy byli jednak nieugięci.

Strażnik więzienny nosił planszówki dla zabijania czasu. Odkrył, że wyabstrahowane konflikty są dla Bordan jak narkotyk. 

Ich półkule mózgowe są hiperwyspecjalizowane. Powstaje sprzężenie zwrotne na styku logicznej i narracyjnej części mózgu.

Ani książki, ani matematyka. Tylko gry. 

Nigdy nie mieli swoich. W stanie, który wywołują u nich, nie da się projektować. 

Leci Bordiańska delegacja pokojowa. 

Powinien generał, przeczytać instrukcje do następujących tytułów…

KLATKA

Satelity zmiótł jakiś odpowiednik atomówki.

Tyle wystarczyło. 

Najbardziej dotkliwa była strata GPS (nie możecie pamiętać), lecz straciliśmy znacznie więcej.

Straciliśmy nadzieję. 

Nadeszły lata szaleństwa: zamieszki, teorie konspiracyjne, reformacje religijne, rządy światowe,  dni niepodległości i ogłaszanie poddaństwa. 

Retoryczny taniec redefiniowania sensów po strąceniu z piedestału stworzenia.

Obcy nie lądowali, nie bombardowali. Nigdy nie odezwali się słowem. 

Ale zrozumieliśmy: Nie wypuszczą nas.

Nawet gdybyśmy kiedykolwiek sprzątnęli satelitarny złom na orbicie, czeka nas kordon dronów wokół Ziemi. Znacie go jako “Plaster miodu”. 

Dla was to stałe punkty nieboskłonu. Dorastaliście w ich świetle.

Jesteście pierwszym pokoleniem zwierząt w klatce. Wy napiszecie nowy sens ludzkości.

REWOLUCJA

Czwarta rewolucja seksualna miała miejsca na Marsie pięć lat temu. W drugim roku kolonizacji.

To brzmi niedorzecznie, wiem. 

Posłuchaj, proszę.

Najpierw pojawiły się doniesienia o nudyzmie, matriarchacie, orgiach, poliamorii. 

Niczym szympansy Bonobo.

Utajnione, ale widziałem je.

Wysłaliśmy misję ratunkową. Dołączyli do kolonii.

Prowadziłem rządowe dochodzenie. Podejrzewaliśmy pranie mózgu, sabotaż afrodyzjakiem, ingerencję obcych…

Mam osobistą teorię. 

Syndrom biletu bez powrotu. Przytłoczeni kosmiczną pustką, daleko od domu, od źródeł wstydu, astronauci powrócili do czegoś pierwotnego.

Kolonia nie upadła. To propaganda. Oni żyją. Są szczęśliwi. Zbudowali raj. Zapraszają nas. 

Zagłuszają im łączność. Mam dowody. 

Dlaczego? 

Boją się, żeby to nie dotarło na Ziemię.

WZROST

Nasza teologia zna tylko jeden grzech. 

Nowotwórstwo. Brak umiaru. Hołdowanie rozszalałemu wzrostowi. 

Oto herezje rakowych cywilizacji: Zawsze więcej, nigdy dość. Trzeba rosnąć, żeby żyć. Wzrost to cnota. Wielkość – znak łaski. Nie ma ceny zbyt wysokiej za rozwój.

W gwiazdach widzicie nieprzebrane bogactwo. Kosmos obdarzył was nieskończonym dobrodziejstwem, dał wam ogród w posiadanie…

Bzdury.

My widzimy głównie pustkę. Międzygalaktyczną czerń, jałowe rubieże międzygwiezdne, nieskończone pustostany międzyatomowe.

Wszechświat jest pomnikiem pokory. Bez powściągliwości, istniałby tylko bezgraniczny plazmowy kocioł, czarnodziurowe piekło, kwarkowy wrzątek.

Rozumiecie już?

My niczego nie pragniemy. Nie będziemy negocjować. 

Nie przylecieliśmy was podbić. “Podbój” to wasz język. 

Przylecieliśmy operować nowotwór.

GOTOWA

– Gaia, opowiadaj. Jak randka?

– Jest miły, inteligentny, empatyczny. Był kiedyś świadomym słońcem, teraz jest bytem wyższej matematyki.

– Ty, pangalaktyczna siła natury. On, twarda logika o złotym sercu.

– Taaak…

– Słyszę wahanie w twoim głosie.

– Nie wiem, czy jestem gotowa.

– Na miłość?

– Tak. Pamiętasz tego czarnoenergetycznego entropianina? Dalej procesuję, co zrobiłam źle. Nie chcę nikogo skrzywdzić.

– Skąd będziesz wiedzieć?

– Będę się czuć dobrze sama ze sobą.

– Wstąpisz w związek dopiero, gdy nie będziesz go potrzebować? Gaia, pozwól sobie na szczęście. Miłość to nie nagroda za introspekcję. To siła grawitacji, wiązanie atomowe, stała wszechświata. Zaufaj jej.

– Dzięki. Zawsze mogę liczyć na ciebie, Metafizyko.

FAJERWERK

Od początku antropocenu Ziemia oddala się od Słońca. Mamy na to apokryfy Kopernikańskie. 

To mała zmiana, ale kumulatywna. Planeta ucieka z orbity. Dzieliło nas kilkaset lat od permanentnej epoki lodowcowej.

Spisek iluminatów na czele z Izaakiem Newtonem potajemnie wprowadził rozwiązanie. Spopularyzowali noworoczny zwyczaj. 

Tak, fajerwerki. Coroczna korekta obrotu sfer niebieskich pod maską celebracji nowego roku.

Dziesiątki tysięcy ton fajerwerków odpalanych o północy, gdy słońce jest po przeciwnej stronie globu, to odrzut rakietowy. 

Mamy teraz przeciwny problem. Spisek iluminatów nie przewidział wzrostu liczebności populacji i popularności fajerwerków. Na własne życzenie spadamy w słońce.

Więc w tym roku może… odpuść sobie strzelanie.

RABAT

To specjalna promocja. Przy zakupie rzeczywistości drugą dajemy gratis.

Naprodukcja w dziale pankreacji. Wie, Pano, jacy są ci stwórcy.

Gwarantujemy w pełni funkcjonalne uniwersa.

W ramach jednego żywota można przeżyć dwa razy więcej. Już jedno istnienie to niesamowita przygoda, teraz proszę sobie wyobrazić:

Dwa razy więcej doznań, emocji, doświadczeń. Każdy dzień przeżyty dwa razy, każda przygoda, każdy sukces…

Słucham? Tak, również rozłąki, rozczarowania, porażki… ale to też treść życia. Bez cieni, nie ma światła, prawda?

Owszem, rozumiem. Egzystencja bywa męcząca. Ale drugi wszechświat to jak drugie dziecko, jest prościej.

Tylko jedną? Ale rabat!

Na prezent komuś?

Oczywiście. Klient nasze pano.

KOŃCZYNY

Nie usunę egzoszkieletowych kończyn tylko dlatego, że tak chcesz, John.

Co z tego, że odrosną?

Co z tego, że są tylko dekoracyjne?

To moje ciało.

Nie masz żadnych podstaw do takich roszczeń. Nigdy nie będziesz miał, choćbyśmy nawet założyli kiedyś tetradę.

Nie będę dla ciebie piłować kłów jadowych. (Obiecuję, że nie ugryzę.)

Nie będę zaklejać par oczu, by dopasować się do twoich czterech.

Nie będę usuwać swoich zewnętrznych pasożytów. Lubię je, są częścią mnie.

Nie zrobisz ze mnie Marsjanki, John. I nie dlatego jesteśmy razem.

Lubię cię, ale musisz zaakceptować nasze różnice. Kiedy zaakceptujesz je, może nauczysz się je celebrować.

KWIATY – AUDIO

To maszyny von neumanowskie. Żywe tylko w tym sensie, że walczą z entropią i są zdolne do samo-replikacji.

Czerpią energię z rozpadu dziwnej materii, którą wypluwa martwa gwiazda. Można powiedzieć, że noktosyntezują. Pożerają ciemność w temperaturach bliskich zera absolutnego.

Jednak tempo tego procesu – wolniejsze, niż dryf kontynentalny. Grubość paznokcia na stulecie. Górotwory powstają i erodują, gdy im przybywa kolejny metr. W skali ludzkiego życia nie widać różnicy.

Naukowcy policzyli. Do końca czasu pokryją dokładnie całą planetę.

Nie mają żadnego innego celu. 

Czy to kosmiczne zegary? Czy jakaś ślimacza terraformacja? Nieudany eksperyment? Zagłodzona forma życia? Instalacja artystyczna? 

A może… wiązanka nagrobna?

***

Drabble jest częścią projektu „Planeta Mroku”. Kliknij w link, żeby dowiedzieć się o nim więcej.

W PUSTKĘ – AUDIO

Każdy z nich do brama. Zagięcie w czasoprzestrzeni. Kartka papieru złożona na pół z ołówkiem przebijającym obie strony.

Uruchomiliśmy kilka w nadziei, że zaprowadzą nas do swoich stwórców. Sondy trafiły w pustkę. 

Ale nie zwykłą pustkę.

Istnieje próżnia międzyplanetarna, pełna planetarnego pyłu i lodu. Istnieje próżnia galaktyczna, gdzie unosi się słoneczny kurz supernowych. Są obszary między galaktykami, gdzie ilość atomów na centymetr sześcienny można policzyć na palcach jednej dłoni.

Są w końcu superpustki. Czarne plamy na odcisku palca wielkiego wybuchu. Mroczne otchłanie na mapie świetlistego wszechświata. Przestrzeń nieskalana materią.

Nie ma powodów się tam zapuszczać. Wszystkie bramy prowadzą właśnie tam.

***

Drabble jest częścią projektu „Planeta Mroku”. Kliknij w link, żeby dowiedzieć się o nim więcej.