
Przybył nowy. Swój człowiek. We dwoje raźniej w kosmosie.
Chrapie. Oka nie zmrużyłem. Głupio budzić.
Mówi, że chrapanie nie wyklucza z programu. Ciekawe.
Druga noc nieprzespana. Po szczerej rozmowie. Mam budzić, to się przewróci na bok.
Budziłem. Pomaga na pięć minut. Potem znów. Oboje niewyspani.
Stopery nie pomagają. Stacja za mała, on ryczy jak smok.
Centrala bezsilna. Miesiące do najbliższej rotacji.
Desperacja. Noc spędziłem w skafandrze. W otwartej przestrzeni. Zamiast snu liczyłem dni skradzione przez promieniowanie kosmiczne.
Nowy zaproponował: on będzie spać w próżni. Dobry ziom.
Alarm na stacji. System wykrył zaburzenia oddechu. On śpi. Chrapie.
Wypadki się zdarzają. Dobranoc.