Mężczyźni zamawiają kawę. Jerzy bezkofeinową. Niemowle na jego rękach zaczyna płakać.
– Przepraszam cię, jest głodny.
Jerzy rozpina koszulę. Marek ucieka wzrokiem.
– Najgorsze w karmieniu piersią jest golenie sutków. Żałuję, że nie zdecydowałem się na depilację laserową. Kuracja hormonalna to przy tym małe piwo.
– Równouprawnienie, co? Dobrze, że nie musiałeś go urodzić.
– Zdecydowaliśmy się na sztuczną surogatkę. Daj spokój, Bożena nie mogłaby tak zarzucić całego życia na kilka miesięcy.
– A ty? Możesz?
– Wiem do czego pijesz, Marek. Ale to kobiety są teraz wykształcone, ambitne, spragnione życia. Mieliśmy swoje dziesięć tysięcy lat. Teraz to ich czas. A ja… lubię być matkiem.