
Spójrz na ekran krosna, siostro.
Wykresy nici zbieżne, malejąca amplituda ściegu, arras bez jednej pętli.
Jest tylko kilka takich chwil w życiu ludzkim.
Osiągnąłby równowagę. Mógłby już nic nie zmieniać, być szczęśliwy, spełniony.
Ale tylko potencjalnie.
Podąża po krzywej cyklicznej. Działają na niego: trajektoria losu, jego własna opowieść, linia trendu oczekiwań, drgania impulsów, prądy marzeń.
Musiałby wyrzec się tego, zrzucić jarzmo, przerwać cykl, wybaczyć innym i sobie, odnaleźć się na nowo.
Znamy go. Wybierze, czego nie może mieć. Zostanie, czym zawsze był.
To tylko kolejny punkt zwrotny, przesilenie, zmarnowana szansa. Może ostatnia.
I już. Tyle. Piękna tragedia.
Wracajmy do pracy.