GLINA

Zgniata wrzód wykwitły na mięśniu sercowym. Zbiera wydzielinę. 

Ból wyciska łzy. Je również miesza z mąką ze sproszkowanej kości.

Fromuje stworzenie.

Jest całym światem. Wszelki budulec pochodzi z jego ciała. Jest taki samotny.

Drapie się po zakrwawionych odbytach. 

Przekłuwa gałkę oczną. Wydobywa substancję szklistą.

Próbuje. Naprawdę próbuje. Wszystko wychodzi źle. 

Krzyczy na figurkę. Z rykiem lecą plwociny, szlam przegniłych zatok, czarna krew dziąseł. Pięściami miażdży stworzenie.

Zaciska lalkę w dłoni, wkłada dłoń do gardła. Przeżuwa rzędami spróchniałych zębów. Połyka. Trawi. Wymiotuje. 

Formuje istotę na nowo.

Teraz. Perfekcja. Tchnieniem powołuje istotę do życia. Oddech stwórcy śmierdzi czymś dawno martwym.

Oto człowiek.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s