
Azrael czyta Księgę Życia, drapie się po aureoli. Znudzony układam pionki na drabinie bytów.
– Żadnych punktów za introspekcję, ani inteligencję, ani wiedzę. Tylko szczęście, dobre uczynki.
– To po co są te staty? Daj instrukcję – mówi Michael.
– Droga do celu? Do zaspokajania wyższych potrzeb na piramidzie? – podpowiadam.
– Nieopłacałoby się. Lepiej minmaksować dobrotliwego prostaka.
– Co za pokręcona gra. Cała ścieżka rozwoju ślepa.
– Panowie, ktoś czytał preambułę? “Życie to gra kooperacyjna. Celem jest przeżycie dobrego życia. Końcowa punktacja to szczęście najnieszczęśliwszego z graczy.”
– Kooperacyjna? Źle graliśmy! Ja tylko o swoje grałem.
– Ja głównie jechałem Azraela, bo wygrywał.
– Chyba graliśmy w złą grę – podsumowuję.