
Mój język miłości zaczyna się na wysokości serca, gdzie zwinięty jest niczym wąż.
Przez większość czasu używam jedynie jego końcówki na wzór ludzkiego języka, celem smakowania pożywienia i formowania dźwięków atrakcyjnych dla ludzkich kobiet.
W sytuacji podniecenia jednak zwoje ukryte w komorze ciała prostują się i pozwalają mi wysunąć organ na długość około metra.
Ewolucyjnie to nardzędzie higieny osobistej, jednak ma pewne niedzowne zalety w sytuacjach intymnych.
Za przyzwoleniem partnerki może służyć do pocałunków, podduszania lub innych pieszczot.
Pozwalam sobie na takie igraszki jedynie w trwałych związkach, pełnych zrozumienia i szczerości.
Muszę tylko uważać, żeby nie ugryźć się w język.