
Pani pamięta? Kupowałam kalarepę. Wczoraj.
Może to było dawniej. Rok temu?
Miała pani siwe włosy jeszcze.
Ja zapłaciłam, ale zapomniałam siatki. Taka jestem fajtłapa.
Mi życie nie ułożyło się. Męża porwali kosmici. Też nie mogłam uwieżyć. Na księżyc pewnie.
Potem urodziłam ul pełen plastikowych szerszeni. Jaki to hałas był straszny. Odleciały już na swoje. Tak lepiej.
Mój Bóg okazał się psem, mówiłam pani? Bałam się, że będzie człowiekiem, że będzie patrzył na mnie, jak inni ludzie.
Ja zapłacę jeszcze raz, moja wina przecież.
Pamięta pani!
Dziękuję.
Pani dobra jest. Gdyby wszyscy ludzie byli tacy dobrzy…
Potrzebuję tej kalarepy. Do egzorcyzmów.