
W sensie bioteologicznym poród to dosyć mechaniczne i powszechne zjawisko. Obwiesiliście je tradycją, niczym choinkę bombkami, ale świętujecie niewłaściwą rzecz.
Prawdziwy cud wydarzył się dziewięć miesięcy wcześniej. Kobieta bez pomocy mężczyzny zachodzi w ciążę. Pierwsze dzieworództwo.
Dygresja: dziś, kiedy wyodrębniliśmy odpowiedzialny gen wiemy, że mutacja Maryji była właściwym cudem. Ciąża tylko naturalną konsekwencją.
Dzieworodność spowszedniała nam, przez pokolenia kobiecych zakonów, takich jak mój, ale wtedy: cud.
Jeszcze: Partenogeneza jest jak klonowanie. Jezus był identycznym bliźniakiem swojej matki. Widzisz tu problem?
Niektóre odłamy twierzą, że spontaniczna manifestacja chromosomu Y, jest boską ingerencją.
Jest prostsza odpowiedź.
Jezus był trans.
Wiele wyjaśnia, prawda?