
Mierzę sukienki w inteligentnym lustrze. Zatwierdzam druk i idę pod prysznic.
Gdy wychodzę jest gotowa. Ubieram. Programuję ciekłokrystaliczna tkaninę – pobiera kolor i animację.
Schodzę do garażu. Szofer AI pyta: „pod torebkę czy kontrastowy?”. Macham w prawo, karoseria zmienia kolor.
Ruszamy.
Ustawiam ekran w tryb lustra, okna zaciemniam. Nie mam czasu malować się sama, więc włączam randomizer makijażu. Przewijam presety, aż coś mnie zachwyci. Zatwierdzam – nanobotowy puder dostaje pakiet. Zmieniam kolor oczu, żeby pasował. Autorce wysyłam napiwek.
Stajemy pod restauracją.
John przybywa pięć minut później w garniturze z głupiej materii. Nieogolony.
– Świetnie wyglądasz – mówi. Kwituję komplement uśmiechem. – I… jesteś przed czasem.